(św.św.Perpetua i Felicyta) |
Kiedy po długich "męczarniach" moich i 2 lekarzy ginekologów, jeden z nich podszedł do kalendarza i zapytał, które z imion dzisiejszych patronek dnia nadam swojej pierworodnej córeczce, nie zastanawiałam się długo. Już przecież imię obraliśmy wspólnie z mężem. Lekarz odczytał z kartki z kalendarza: Aniela i Petronela. Całe szczęście, że nie Perpetua i Felicyta. Nie skorzystaliśmy z żadnej proponowanej opcji.
Były to czasy, kiedy rodzice nie odwoływali się raczej do imion archaicznych, za to chętnie nadawali imiona z argentyńskich seriali, jak Isaura czy Alonso.
Za równe 3 lata , co do dnia, sytuacja się powtórzyła. Urodziłam następną córeczkę. Patronki były wciąż te same. Mogłabym tym duetem obdarować moje dwie córki. Obchodziłyby w przyszłości nie tylko urodziny w tym samym dniu, ale również imieniny.
Skoro przywołałam Perpetuę i Felicytę, to kilka zdań o nich, bo to były święte kobiety.
Na portalu Polonia Christiana znalazłam takie informacje:
"(...)
erpetua i Felicyta
patronki bezpłodnych kobiet - matki męczennice
Perpetua i Felicyta to męczennice wymieniane w drugiej modlitwie wstawienniczej Kanonu Rzymskiego. Łączył je związek szczególny, jedna bowiem była kobietą z zamożnej patrycjuszowskiej rodziny, druga jej niewolnicą. Ich wspólne męczeństwo stanowi piękne zobrazowanie autentycznej katolickiej równości – równości wobec Boga i śmierci – jaką chrześcijaństwo wniosło w proces rozwoju ludzkości.
Perpetua była młodą mężatką mieszkającą niedaleko Kartaginy w Afryce Prokonsularnej (na terenie obecnej Tunezji). O jej mężu nie zachowały się żadne pewne wiadomości. Wiadomo jedynie, że mieli małe dziecko. Ojciec Perpetui był poganinem, a ona potajemnie rozpoczęła katechumenat i nakłoniła do wiary Chrystusowej kilka osób ze swego otoczenia, w tym brata Saturusa oraz służbę domową (Felicytę, Rewokatusa, Sekundulusa i Saturninusa).
Za panowania Septymiusza Sewera Perpetua została oskarżona o bycie chrześcijanką. Wraz ze wszystkimi „winnymi” została osadzona w więzieniu w Kartaginie. Jej służąca Felicyta, również zamężna, była akurat w ciąży, nie mogła więc być od razu stracona, gdyż prawo rzymskie zabraniało dokonywania egzekucji na ciężarnych kobietach.
W więzieniu Perpetua i Felicyta przyjęły chrzest. Tam też rozegrał się dramat niełatwego wyboru Perpetui. Przynoszono jej dziecko, aby mogła karmić je piersią, a ojciec nie przestawał namawiać jej, by złożyła ofiarę rzymskim bóstwom i tak ocaliła życie. Mówił, że jest jego ukochaną córką, że włożył w jej wychowanie najwięcej serca, całował ją po rękach i błagał, żeby odstąpiła od Chrystusa. Córka pozostawała nieugięta, wiedząc, iż nic nie znaczy życie na tej ziemi, jeśli dobrowolnie utraci się perspektywę zbawienia w wieczności.
W końcu dzielna patrycjuszka wraz z towarzyszami stanęła przed sądem. Zadano jej pytanie, które przesądziło o jej losie: „Czy jesteś chrześcijanką?”. Odpowiedź brzmiała: „Jestem chrześcijanką”. W konsekwencji zawleczono skazanych na arenę, gdzie mieli być rozszarpani przez dzikie zwierzęta. Podanie głosi, iż bestie nie ośmieliły się tknąć świętych męczenników i dlatego musieli ich zabić gladiatorzy.
Historię św. Perpetui i Felicyty oraz innych umęczonych wówczas chrześcijan poznajemy dzięki zapiskom uczynionym przez tę pierwszą w więzieniu oraz relacji naocznego świadka. Ich kult w szybkim tempie rozprzestrzenił się w Kościele, a o jego randze świadczy chociażby dodanie imion świętych niewiast do najważniejszej części Mszy Świętej."