Translate

piątek, 11 kwietnia 2025

POKORA JEST JAK STARA PANNA....

(fragment obrazu "Scena kuchenna"
 by Wilem Joseph Laguy,1760)


rzysłowie: „pokora jest jak stara panna, którą wszyscy chwalą, ale nikt z nią nie chce się żenić”, zawiera wprawdzie spostrzeżenie trafne, ale stwierdza zarazem w nas poważny brak czegoś Chrystusowego. Szkoda, że dla wielu pokora stała się niemodna... 
(Augustyn Jankowski OSB)

Witraż "Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie"
autorstwa Louisa Davisa z 1898,
Kelvedon, hrabstwo Essex, Wielka Brytania.





   "POKORA" 
- kazanie ks. Pawlukiewicza

  Kazanie ks.Piotra Pawlukiewicza  „Pokora” koncentruje się na właściwym rozumieniu tej cnoty. Kapłan wyjaśnia, że pokora nie oznacza poniżania siebie ani udawanej skromności, ale raczej życie w prawdzie – zarówno o własnych słabościach, jak i o otrzymanych talentach. Mówi o tym, jak pycha potrafi prowadzić człowieka do fałszywego poczucia wielkości, podczas gdy prawdziwa pokora daje wolność i radość. Podkreśla także, że Jezus jest doskonałym wzorem pokory, ponieważ uniżył samego siebie, mimo że był Bogiem.


Litania Pokory (Jan Vianney)

O, Jezu cichy i pokornego serca, wysłuchaj mnie.
Wyzwól mnie, Jezu z pragnienia aby być cenionym,
z pragnienia aby być lubianym,
z pragnienia aby być wysławianym,
z pragnienia aby być chwalonym,
z pragnienia aby wybrano mnie przed innymi,
z pragnienia aby zasięgano mojej rady,
z pragnienia aby być uznanym,
ze strachu przed poniżeniem,
ze strachu przed wzgardą,
ze strachu przed skarceniem.
ze strachu przed zapomnieniem,
ze strachu przed wyśmianiem,
ze strachu przed skrzywdzeniem,
ze strachu przed podejrzeniem.

I także Jezu, daruj mi te łaskę bym pragnął…

aby inni byli więcej kochani niż ja,
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem,

Amen.

czwartek, 10 kwietnia 2025

SĘDZIOWIE NA CENZUROWANYM

 PRZYPOWIEŚĆ O NIESPRAWIEDLIWYM SĘDZI

Napisane 27 września 1946.A, 9213-9224

(Wizja pochodzi z "Poematu Boga-Człowieka" Marii Valtorty, Księga IV, 202)



[Por. Łk 18,1-8 ] 

pogląda na ludzi, którzy się 
zgromadzili w liczbie około stu, i mówi: «Posłuchajcie przypowieści, która wam ukaże wartość wytrwałej modlitwy. Wiecie, o czym poucza Księga Powtórzonego Prawa, kiedy mówi o sędziach i o urzędnikach. Powinni być sprawiedliwi i miłosierni. Mają słuchać bezstronnie tych, którzy się do nich udają. Powinni cały czas tak myśleć o sądzeniu, jakby przypadek, jaki muszą osądzić, był ich własnym. Nie wolno im zważać na podarki ani na groźby. Nie powinni umniejszać win swoich winnych przyjaciół i mają nie być zawziętymi na tych, którzy są skłóceni z przyjaciółmi sędziego. Słowa Prawa są sprawiedliwe, ale ludzie nie są w pełni sprawiedliwi i nie potrafią słuchać Prawa. Przez to ludzka sprawiedliwość jest często niedoskonała. Rzadkością są sędziowie, którzy potrafią zachować czystość od zepsucia; którzy potrafią okazywać miłosierdzie i cierpliwość tak samo wobec ubogich, jak i wobec bogatych, wobec wdów, sierot i innych ludzi.

 Otóż był w pewnym mieście sędzia bardzo niegodny swego urzędu. Otrzymał go dzięki potężnemu krewnemu. Był ponad miarę niesprawiedliwy w sądzeniu. Zawsze bowiem skłaniał się do przyznawania racji bogatym i potężnym lub tym, których polecali mu bogaci lub potężni, lub tym, którzy kupowali ich sobie wielkimi podarunkami. Nie bał się Boga i wyśmiewał się ze skarg ubogich i słabych, gdyż byli sami, pozbawieni mocnych obrońców. Jeśli nie chciał słuchać kogoś, kto miał do przedstawienia oczywiste dowody przeciw bogatemu – a komu nie potrafił w żaden sposób nie przyznać racji – przeganiał go sprzed oczu i groził, że go wtrąci do więzienia. Większość znosiła więc jego gwałtowność, odchodząc – pokonana i pogodzona z klęską – jeszcze przed rozpoczęciem procesu

 W mieście tym żyła też pewna wdowa, wychowująca dzieci. Miała otrzymać wielką sumę pieniędzy od potężnego człowieka za prace wykonane przez jej zmarłego męża dla tego bogacza. Przynaglona potrzebą i macierzyńską miłością próbowała uzyskać od bogacza sumę, która by jej pozwoliła nakarmić dzieci i przyodziać je na zbliżającą się zimę. Kiedy jednak okazało się, że naciski i błagania, z jakimi zwracała się do bogacza, są daremne, wtedy poszła do sędziego. Sędzia był przyjacielem bogacza i powiedział jej: „Uczynię to, jeśli mi przyznasz trzecią część sumy”. Pozostawał głuchy na słowa wdowy, która go prosiła: „Obroń mnie sprawiedliwie przed moim przeciwnikiem. Widzisz, że jest mi to potrzebne. Wszyscy mogą powiedzieć, że mi się należy ta suma.”

 Sędzia udawał głuchego, a jego pomocnicy wyrzucali ją. Ale niewiasta powracała. Raz, dwa razy, dziesięć razy: rano, w porze seksty, nony, wieczorem – niestrudzenie. Chodziła za nim drogą, wołając: „Obroń mnie. Moje dzieci cierpią głód i chłód. Nie mam pieniędzy, żeby im kupić mąki i odzienie.” Kiedy sędzia wracał do domu, chcąc zasiąść do stołu ze swymi dziećmi, znajdował ją na progu domu. A krzyk wdowy: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem, gdyż moje dzieci i ja cierpimy głód i chłód”, przenikał do wnętrza jego domu, do jadalni, a w nocy – do sypialni, uporczywy jak krzyk dudka: „Zaprowadź sprawiedliwość, jeśli nie chcesz, żeby Bóg cię uderzył! Obroń mnie. Pamiętaj, że wdowa i sieroty są dla Boga święte, i biada temu, kto je depcze! Oddaj mi sprawiedliwość, jeśli nie chcesz pewnego dnia cierpieć tego, co my cierpimy. Nasz głód, nasz chłód znajdziesz w drugim życiu, jeśli nie okażesz sprawiedliwości! Biada ci!”

 Sędzia nie lękał się Boga ani nie bał się bliźniego. Jednak stał się pośmiewiskiem całego miasta z powodu ścigania go przez wdowę, która stale za nim chodziła. Stał się także przedmiotem krytyki. Zmęczyło go to w końcu. Dlatego pewnego dnia powiedział sobie: „Chociaż nie boję się Boga ani gróźb tej niewiasty, ani tego co myślą mieszkańcy, jednakże – aby położyć kres tym licznym utrapieniom – wysłucham wdowę. Przywrócę sprawiedliwość, nakładając na bogatego obowiązek zapłacenia jej. Wystarczy mi, że już mnie nie będzie ścigać i nie będzie [się kręcić] wokół mnie”. I wezwawszy swego bogatego przyjaciela, powiedział mu: „Przyjacielu, nie mogę już cię zadowalać. 1656Wypełnij swój obowiązek i zapłać, bo już nie zniosę nękania mnie z powodu ciebie. Powiedziałem.” I bogacz musiał zapłacić, zgodnie ze sprawiedliwością. Oto przypowieść. Teraz musicie ja zastosować.

 Słyszeliście słowa niegodziwego męża: "Aby skończyć z tak wielkim naprzykrzaniem się, wysłucham wdowę". A był to człowiek niegodziwy. A czy Bóg, bardzo dobry Ojciec, mógłby być gorszy od złego sędziego? Czyż nie potraktuje ze sprawiedliwością Swoich dzieci, które potrafią Go wzywać we dnie i w nocy? I czy każe im tak długo czekać na łaskę, aż ich osłabione dusze przestana prosić? Powiadam wam: da im pośpiesznie to, co słuszne, aby ich dusze nie straciły wiary. Trzeba jednak  umieć też prosić bez zniechęcenia sie po pierwszych modlitwach i trzeba też umieć prosić o rzeczy dobre. Trzeba też powierzać siebie Bogu, mówiąc: "Niech sie jednak stanie to, co w Swojej Mądrości widzisz dla nas jako najbardziej użyteczne."

 Miejcie wiarę. Umiejcie modlić się z wiarą w [moc] modlitwy i z wiarą w Boga, waszego Ojca. A On wam przyzna sprawiedliwość przeciw waszym przeciwnikom: czy to będą ludzie, czy demony, czy choroby, czy inne nieszczęścia. Wytrwała modlitwa otwiera Niebiosa, a wiara ocala duszę bez względu na to, w jaki sposób modlitwa będzie wysłuchana i spełniona. Chodźmy!» 

 I kieruje się do wyjścia. Jest już prawie na zewnątrz murów, kiedy – podnosząc głowę i obserwując nielicznych ludzi, którzy idą za Nim, i licznych, którzy są obojętni lub Mu wrodzy i patrzą na Niego z daleka – woła smutno: " Czy jednak Syn Człowieczy, kiedy powróci, znajdzie jeszcze wiarę na ziemi?"
 
I wzdychając, owija się dokładnie płaszczem i idzie szybkim krokiem w kierunku przedmieścia Ofel.

ARCABAS - O NIM JESZCZE SŁÓW KILKA

Ku pamięci Arcabasa (1926-2018)

Arcabas w swojej pracowni


     Arcabas to pseudonim sceniczny. Jego prawdziwe nazwisko to Jean Marie Pirot i urodził się w 1926 roku. Ukończył École Nationale Supérieure des Beaux-Arts w Paryżu w 1949 roku. Decydującym spotkaniem w jego życiu, po tym z żoną Jacqueline, z którą miał dwójkę dzieci, było spotkanie z kościołem Saint-Hugues-de-Chartreuse. Po ponownym odkryciu wiary chrześcijańskiej postanowił wykorzystać swój talent artystyczny na rzecz kościoła i dokonać tego, co Michał Anioł uczynił w Kaplicy Sykstyńskiej. W trzech kolejnych okresach w Saint-Hugues stworzył najpierw duże czerwone, białe i czarne płótna centralnego pasa (1952-53) przedstawiające Ostatnią Wieczerzę , Dziesięć Przykazań i inne tematy, następnie kilka małych abstrakcyjnych obrazów inspirowanych Psalmem 150 (1972-73), które obiegają cały kościół na górze, a na końcu stworzył obrazy „predelli” (1985) ze scenami z życia Chrystusa i innymi tematami biblijnymi. Był profesorem w Grenoble (1950-69), następnie w Kanadzie (1969-72) i ponownie w Grenoble (1972-92). Od 1960 roku, z krótkim okresem spędzonym w Kanadzie, mieszkał i pracował w Saint-Pierre-de-Chartreuse (Isère). Zmarł w swoim domu 23 sierpnia 2018 roku w wieku 91 lat. Jego żona Jacqueline zmarła 12 stycznia 2017 roku w wieku 92 lat.


Niektóre prace Arcabasa

Arcabas stworzył wiele monumentalnych dzieł we Francji i Włoszech, a wiele z nich zostało zakupionych przez osoby prywatne. Liczne wystawy odbywają się również na całym świecie. Nie brakowało patronatu kościelnego: katedry, kościoły i sanktuaria (np. w La Salette) były „upiększane” jego dziełami. Poliptyk Dziecięctwa Chrystusa (1995-97), wykonany przez Arcabasa bez wcześniejszego zamówienia, został zakupiony w 2002 roku przez arcybiskupa Mechelen-Brukseli, kardynała Danneelsa, i umieszczony w pokoju Pałacu Arcybiskupiego w Mechelen. Artysta stworzył również Poliptyk Pasyjny Zmartwychwstanie (2003), który obecnie znajduje się w niektórych pomieszczeniach bazyliki Notre-Dame de Montaigu (Scherpenheuvel, Belgia).

Arcabas we Włoszech

We Włoszech znajdują się monumentalne dzieła Arcabasa. W latach 1993-94 stworzył cykl pielgrzymów do Emaus , który stanowi część ogromnego dzieła Zwiastowanie Zmartwychwstałego Chrystusa i małego obrazu Madonna del buon consiglio w kościele Zmartwychwstania Pańskiego „Comunità Pitturello” w Torre de' Roveri (Bergamo). Tutaj artysta stworzył również wyposażenie liturgiczne i witraże. Również dla „Comunità Pitturello”, tym razem na potrzeby kaplicy Pojednania w La Peta (Bergamo), Arcabas namalował w 2002 r. obraz przedstawiający Syna Marnotrawnego oraz wykonał ołtarz i witraże. W kolejnych latach kolejne jego dzieła przeznaczono do miejsc kultu we Włoszech.

(...)
« Aforyzmy » autorstwa Arcabas

Aforyzmy zaczerpnięte z uroczystości odsłonięcia Poliptyku Dzieciństwa Chrystusa, która miała miejsce w katedrze św. Michała Archanioła i św. Guduli w Brukseli 29 września 2002 r.:

„Nie możemy nie być radośni, jeśli mamy wiarę”

„Widzisz, należę do tej kategorii ludzi, których nazywa się artystami, ponieważ mają oni zamiar naśladować Boga Stwórcę… poprzez ciężką pracę, obserwację i miłość, udaje im się umieścić w swoich dziełach małe odbicie piękna Boga. To Łaska, która robi to, co chce”

„Otrzymałem oczy, aby zobaczyć piękno Boga i chciałem się nim podzielić z innymi”

„Biblia, a zwłaszcza Ewangelia, to księga, którą otwieram dość często i z pewną pasją”.

„Dla mnie sztuka profanum nie istnieje. Prawdę mówiąc, nie rozumiem słowa „profanum”. Dla mnie, jako osoby wierzącej, wszystko jest święte, ponieważ wszystko ma związek z Bogiem. To jest rzeczywistość. Musiałbym dokonać odjęcia, aby dojść do profanum, musiałbym wymazać Boga ze wszystkiego, co mnie otacza. Jeśli mówią, że jestem malarzem religijnym lub malarzem sztuki sakralnej, mają rację. Nawet gdy maluję martwą naturę, w centrum płótna jest przede wszystkim Bóg”.

„Oto mój udział w Kościele: otworzyć pewnych „gości” [moich obrazów] na ten cudowny horyzont wiary, na osobistą relację z Bogiem”.

„Kolory są najpiękniejszym darem od Boga, dla mnie jako malarza. Zachwycają mnie. Zanurzają mnie w świecie pytań i narzucają mi wielki szacunek”.

„Jezus: to moja odpowiedź do Boga. I to jest potrzeba stanowczej odpowiedzi, ponieważ On był tam w ciele. Wierzę, że nie tworzyłbym sztuki sakralnej, gdyby nie było tam Jezusa… A Jezus w rzeczywistości wywołuje wszystko, wszystko, co następuje, wszystko inne, wszystko, co mnie wypełnia”.

Powrót Syna Marnotrawnego


Żródło:
Carmelitani Scalzi della Provincia Veneta
..............
Poniżej artykuł autorstwa Piotra Raka opublikowany w:
La Salette. Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej 2 (393) 2021, ss. 31-33
Arcabas i La Salette
Omdlenie Matki Bożej pod Krzyżem 

   Każdy, kto był w La Salette, zetknął się z jego dziełami. Chrystus Pantokrator spoglądający surowo, jakby się zdawało, na wchodzących do bazyliki, wizja Ukrzyżowania (czy też Omdlenia Matki Bożej pod krzyżem), radosne Wesele w Kanie Galilejskiej ujęte w kilku scenach, ożywiane promieniami słońca witraże w kaplicy Spotkania, czy umieszczony tam kilka lat temu obraz Matki Bożej Saletyńskiej – to tylko niektóre z nich.

  Twórczość Arcabasa może budzić w nas skrajne uczucia, od zachwytu po dezaprobatę. Tak czy owak, zapisała się ona na stałe w dziejach alpejskiego sanktuarium. On sam, kiedy pytano go, dlaczego maluje tak, a nie inaczej, zwykł odpowiadać: „Czy ktoś pyta jabłoń, dlaczego daje jabłka?”. To prawda, nie lubił opowiadać o swoich dziełach, tłumaczyć ich, motywować swych artystycznych wyborów. Uznawał, że oddał odbiorcy dzieło skończone, pełne, żyjące własnym życiem, a odbiorca może prowadzić „dialog” z dziełem i… z samym sobą.

  Dopiero pod koniec życia zaczął coraz chętniej robić wyjątki od tej reguły i rozmawiać z innymi o swym malarstwie, o swych inspiracjach, o swej wierze i po prostu – o sobie. Świadczy o tym nasze spotkanie, nagrane w jego pracowni w lipcu 2016 roku(...). Arcabas zmarł w roku 2018, co sprawia, że jest to materiał nie tylko bardzo osobisty, ale też unikatowy.
Chrystus Pantokrator (La Sa Lette)
Ołtarz w La Salette


Kilka wspomnień…

  Arcabas sprawiał niekiedy wrażenie surowego, niedostępnego, potęgowane dość bezpośrednim sposobem zwracania się do rozmówcy. Jednak w gruncie rzeczy był człowiekiem wyjątkowo ciepłym, radosnym, a przede wszystkim pełnym humoru. A także, co należy podkreślić, słuchającym z uwagą i szczerym zainteresowaniem.


  Gdy w czasie pracy w sanktuarium w La Salette, przyszło mi po raz pierwszy nawiązać kontakt z Arcabasem, odczuwałem tremę i niepokój. Był rok 2005. Jego monumentalne dzieła w bazylice, jak i te w kaplicy Spotkania już od lat inspirowały pielgrzymów do modlitwy i przyciągały amatorów sztuki współczesnej. Zbliżała się okrągła, 160. rocznica zjawienia Matki Bożej. Na kanwie przygotowań podsunąłem pomysł, aby przygotować album o dziełach Arcabasa w La Salette. Jednak aby go urzeczywistnić, trzeba było najpierw przekonać samego Arcabasa. Tak doszło do naszego pierwszego spotkania…

  Co ciekawe, kiedy zostałem zaproszony do domu, Arcabas przysłał mi odręcznie narysowany plan dojazdu i adres. Niepowtarzalny styl tego malarza jest rozpoznawalny nawet w tak codziennym i praktycznym wydaniu!

  Bardzo szybko udało się go zjednać do tego pomysłu, który miał podkreślić znaczenie jego dzieł w La Salette i ich miejsce w całej jego twórczości. Były wówczas dostępne dwa albumy poświęcone monumentalnym dziełom Arcabasa. Dlatego zwróciłem się do tego samego wydawcy, sugerując, aby wraz z nową pozycją powstała seria albumów o Arcabasie. Pozostawało jeszcze znaleźć autora tekstów (a właściwie medytacji) i fotografa. Na apel chętnie odpowiedzieli dwaj specjaliści: Patrick Laudet, diakon stały, profesor literatury i krytyk sztuki, oraz doświadczony fotograf Marcel Crozet. Wszyscy zabrali się do pracy. Od czasu do czasu spotykaliśmy się u Arcabasa, by całość na bieżąco koordynować.

  Te w gruncie rzeczy nieformalne spotkania pozwoliły mi lepiej poznać malarza i jego żonę Jacqueline. Czekałem na nie już bez niepokoju, ale z niecierpliwością i entuzjazmem. Byliśmy zawsze przyjmowani ciepło i przyjaźnie, mimo presji czasu pracowaliśmy szybko, skutecznie i – co najważniejsze – w atmosferze przyjaźni i wzajemnego zaufania.

  O napisanie wstępu do albumu poprosiłem bpa Guy de Kerimela, niedawno mianowanego koadiutorem, a następnie ordynariuszem diecezji Grenoble-Vienne (do której należy La Salette).

  I tak, dzięki życzliwości Arcabasa, dzięki pracy i zaangażowaniu wielu osób, album ukazał się latem 2006 roku, zaś jego oficjalna prezentacja miała miejsce w sanktuarium 12 sierpnia tegoż roku, przy okazji konferencji poświęconej temu malarzowi.

  Dodam jeszcze, że album został wznowiony przez Wydawnictwo Scriptoria w roku 2017 i wciąż jest dostępny. Jest to wersja rozszerzona o ostatnie dzieło Arcabasa w La Salette, którego 11 lat wcześniej jeszcze tam nie było…


  Właśnie, czy nigdy nie mieliście wrażenia, że wśród dzieł Arcabasa w La Salette czegoś brakowało? Do tego samego wniosku doszedł w 2014 roku ówczesny kustosz sanktuarium, ks. Manuel dos Reis Bonfim MS – brakowało przedstawienia Maryi z La Salette. Zbliżała się 170. rocznica zjawienia. Wiedziony tą intuicją, ks. Manuel poprosił o zaaranżowanie spotkania z Arcabasem. Nie muszę dodawać, że zostaliśmy przyjęci z otwartymi ramionami. W trakcie rozmowy ks. Manuel zapytał, czy zgodzi się on namalować obraz Matki Bożej Saletyńskiej, który ma zawisnąć w kaplicy Spotkania (po lewej stronie, gdzie do tej pory wisiał obraz Madonny, także jego autorstwa). Arcabas najpierw się zawahał… Stwierdził, że nie zna dobrze historii zjawienia, że nie czuje się z nią swobodnie. Jednak dalsza część rozmowy uspokoiła go, uznał, że może przyjąć zamówienie, musi tylko lepiej poznać okoliczności zjawienia i treść orędzia.

  Stąd też nasze kolejne wizyty (które mógłbym nazwać raczej odwiedzinami), w tym wraz z ks. Jeanem Sternem MS, doskonałym znawcą historii i redaktorem trzech tomów dokumentów obrazujących historię La Salette. Zresztą jak nas później z uśmiechem zapewnił, Arcabas przeczytał tę obszerną dokumentację w całości!

  W końcu któregoś dnia zadzwonił telefon. Jacqueline, małżonka Arcabasa, poinformowała mnie, że obraz jest gotowy i że możemy przyjechać go obejrzeć. Było to na długo przed ustalonym terminem. Towarzyszyłem ks. Manuelowi także w tej podróży. Trudno opisać emocje i wrażenia, gdy po raz pierwszy zobaczyłem to dzieło! Był wieczór, panował półmrok, snop światła był skierowany na stojące pośrodku pracowni płótno. Ksiądz Manuel stanął przed nim i kontemplował je dłuższą chwilę w milczeniu. Arcabas i Jacqueline trzymali się z tyłu. Czuć było napięcie. Po raz pierwszy widziałem malarza bardzo przejętego, jakby zmieszanego, oczekującego w niepewności na reakcję zamawiającego, liczącego się z tym, że zamówiony obraz nie zostanie przyjęty. Gdy ks. Manuel odwrócił się, był uśmiechnięty i wyraźnie wzruszony. Uścisnął Arcabasa, napięcie opadło, słowa same zaczęły się nasuwać, po prostu zaczęliśmy rozmawiać… Niedługo potem odebraliśmy dzieło i z wielką pieczołowitością przewieźliśmy do sanktuarium.
ks.Manuel , Arcabas i Jacqueline

  Obraz Maryi z La Salette (Spotkania Matki Bożej  – to tytuł nadany mu przez artystę) został poświęcony i zainstalowany w kaplicy Spotkania rok przed 170. rocznicą zjawienia. To szczególne płótno, przedstawiające Piękną Panią, nie tylko uzupełniło listę dzieł Arcabasa w La Salette, ale także ją zamknęło, bo jak się później okazało, miało być ostatnim, jakie wykonał dla sanktuarium.

  Tak pisze o nim Patrick Laudet: „Teologowie pędzla albo dłuta, wielcy artyści pozostają w służbie prawdy, obierając sobie inne ścieżki. Są wierni właśnie wtedy, gdy tworzą z pełną swobodą i śmiałością. Arcabas wstrząsnął oficjalną ikonografią, aby powierzyć nam płaczącą kobietę, bliższą, pokorniejszą i tajemniczo bolesną, która zapewne spodobałaby się Maryi, a być może nawet samym małym świadkom zjawienia!”.

  Arcabas odszedł w roku 2018, ale zostawił dzieła, które wciąż nas dotykają, „mówią” do nas bez pośredników językiem zrozumiałym dla wszystkich, językiem sztuki.
Piotr Rak


środa, 9 kwietnia 2025

PĘDZLEM OD OGRODU OLIWNEGO AŻ PO EMAUS

"Moja sztuka: ani sakralna, ani religijna" - Jean Marie Pirot zwany Arcabas

Autoportret by Arcabas

Jean-Marie Pirot, znany pod pseudonimem Arcabas "to jeden z niewielu malarzy naszych czasów, który ciągle zmaga się ze sobą samym. To artysta najbardziej tajemniczych kart w Biblii”. Słowa François Bœspfluga, historyka chrześcijaństwa i sztuki chrześcijańskiej, doskonale opisują postać Jean-Marie Pirota, współczesnego francuskiego malarza religijnego działającego pod pseudonimem Arcabas, zmarłego 23 sierpnia 2018 roku w wieku 91 lat.

 Prace tego zupełnie nieznanego w Polsce artysty można dzisiaj podziwiać w wielu kościołach we Francji, a także w innych krajach Europy, Ameryce Północnej i Południowej czy nawet w Azji, zarówno w zbiorach publicznych, jak i prywatnych. Dorobek Arcabasa jest ogromny i trudny do skatalogowania, bo szacowany na ponad 3 tysiące dzieł.
"Moja sztuka: ani sakralna, ani religijna - twierdzi Jean Marie Pirot zwany Arcabas. - Jestem malarzem, po prostu. A gdy maluję, to jakbym się modlił"

(...) należę do tej kategorii ludzi, których nazywa się artystami, ponieważ mają oni zamiar naśladować Boga Stwórcę… poprzez ciężką pracę, obserwację i miłość, udaje im się umieścić w swoich dziełach małe odbicie piękna Boga. To Łaska, która robi to, co chce”

Jego dzieło „Pasja Zmartwychwstanie”, dwudziestometrowy poliptyk, łączący w sobie elementy sztuki figuratywnej i abstrakcyjnej, pozwala  kontemplować bardzo osobistą wizję autora tego dzieła - dotyczącą końca publicznego życia Chrystusa i zachęca do medytacji.

Zdrada Judasza by Arcabas


Pocałunek Judasza by Arcabas

Ukoronowanie koroną cierniową
by Arcabas


Pasja by Arcabas

Opłakiwanie Jezusa by Arcabas

Opłakiwanie Jezusa by Arcabas

Fragment z Pasji i Zmartwychwstanie by Arcabas


Anioł i kobiety przy grobie by Arcabas


Anioł i kobiety przy grobie by Arcabas

Anioł i kobiety przy grobie by Arcabas

Zmartwychwstanie by Arcabas

Pasja Zmartwychwstanie
by Arcabas


Emaus by Arcabas

Emaus by Arcabas


 
Poniżej dla osób zainspirowanych osobowością artysty - przedstawiam film dłuższy, ale czas nie będzie stracony, zapewniam.
Zapraszam do obejrzenia, a przede wszystkim do wysłuchania (przeczytania).







wtorek, 8 kwietnia 2025

ZDRADZIŁ, MIMO WSZYSTKO...

 SPRAWA JUDASZA NURTUJE NIE TYLKO CHRZEŚCIJAN

Jak mógł to zrobić !!!

I właśnie Jemu?

Co na to Jezus?


Z pism wizjonerki Marii Valtorty ("II Poema dell'Uomo-Dio") Jezus spotyka Judasza rankiem na drodze do Getsemanii, gdzie spotykają się Galilejczycy.

(...)"Jezus idzie szybko ku bramie i pośpiesznie wchodzi na drogę prowadzącą przez Cedron do Getsemani, a stąd - do obozu Galilejczyków.

Pośród drzew oliwnych na wzniesieniu spotyka Judasza z Kariotu, który takze wspina się w stronę budzącego się obozowiska. Znajdując się naprzeciw Jezusa, Judasz reaguje gestem niemal przerażenia. Jezus patrzy na niego uważnie, nic nie mówiąc.

"Poszedłem zanieść żywność trędowatym. Ale... znalazłem dwóch w Hinnom, a pięciu w Siloan. Inni zostali uzdrowieni. Jeszcze tam byli, ale uzdrowieni, wiec prosili mnie, abym uprzedził kapłana. Poszedłem o świcie... aby być teraz wolnym... To narobi hałasu. Tak wielka liczba uzdrowionych równocześnie trędowatych, po pobłogosławieniu ich przez Ciebie w obecności tylu ludzi!"

 Jezus nic nie mówi. Pozwala mówić Judaszowi... Nie mówi mu: "Dobrze uczyniłeś" ani nic takiego, co odnosiłoby się do działania Judasza i do cudu. Zatrzymuje się nagle, niespodziewanie - i przyglądając się uważnie apostołowi - pyta go: "Dobrze. Czy jednak posiadanie wolności i pieniędzy coś zmieniło?"

 "Co chcesz powiedzieć?" - pyta Judasz.

"To: pytam cię, czy się uświęciłeś, odkąd zwróciłem ci wolność i pieniądze. Rozumiesz Mnie... Ach, Judaszu! Pamiętaj! Zawsze pamiętaj: ciebie kochałem bardziej niż kogokolwiek innego, otrzymując od Ciebie mniej miłości niż od innych. Otrzymywałem nawet większą nienawiść. Była to bowiem nienawiść kogoś, kogo traktowałem  jak przyjaciela - nienawiść okrutniejsza niż najbardziej bezwzględnego faryzeusza. Pamiętaj jeszcze i to, że Ja nawet teraz cię nie nienawidzę i na tyle, na ile zależy to od Syna Człowieczego, przebaczam ci. Idź teraz. Nie mamy sobie już nic więcej do powiedzenia. Wszystko się dokonało... "

 Judasz chciałby coś powiedzieć, lecz Jezus zdecydowanym gestem daje mu znak, aby szedł przodem... Odchodzi więc, ze spuszczoną głową, jak ktoś pokonany... Na granicy obozowiska Galilejczyków stoją już apostołowie i dwaj słudzy Łazarza.

 "Gdzie byłeś, Nauczycielu? A ty, Judaszu? Byliście razem?"

 Jezus uprzedza odpowiedź Judasza, mówiąc:

"Miałem coś do powiedzenia pewnym sercom.(wcześniej - przed spotkaniem z Judaszem -  Jezus rozmawiał z żołnierzem pilnującym bram) Judasz był u trędowatych... lecz wszyscy są uzdrowieni z wyjątkiem siedmiu."

"O, dlaczego do nich poszedł sam? Ja też chciałem iść!" - mówi Zelota.

"Aby być teraz wolnym i móc iść z nami - mówi Jezus - Chodźmy. Wejdziemy do miasta przez Bramę Owczą. Spieszmy się.

 Idzie przodem, przechodząc wśród drzew oliwnych, które prowadzą ich do obozu - w połowie drogi między Betanią a Jerozolimą - do innego mostku, który jest na Cedronie, blisko Bramy Owczej(...)"




Jean-Marie Pirot (Arcabas)
 "Pocałunek Judasza" | 1998

"Pocałunek Judasza"- Giotto

 "Śmierć Judasza"
James Joseph Jacques Tissot (1836-1902)

Zdjęcie z Infocatolica
"Smierć Judasza"


NIE CHEŁP SIĘ SWOIM TALENTEM

 CÓŻ MASZ, CZEGO BYŚ NIE OTRZYMAŁ? (1 KoR 4,7)


 
szyscy jesteśmy równi przed Bogiem i wszyscy otrzymaliśmy od Niego łaski, dary i różne talenty. Zatem nie powinniśmy się szczycić naszymi zasługami, zdolnościami, darami. To Bóg nas nimi obdarował, a te święte dary nie powinny być dla nas źródłem pychy, ale obfitym źródłem pokory. 





Dary Ducha Świętego
   
   Poprzez Ducha Świętego Bóg ofiarowuje nam wielki prezent – Swoje cenne dary. Zgodnie z Pismem św. (por. Iz 11, 1-2; Ps 143,10; Rz 8,14-17; 1 Kor 12,4-11) Kościół [1] mówi o siedmiu darach Ducha Świętego, którymi są: dar mądrości, rozumu, rady, męstwa (wy trwałości i stałości w czynieniu dobra), pobożności, bojaźni Bożej i umiejętności. W różnym stopniu wszyscy posiadamy te dary, a św. Paweł Apostoł, we wszystkich swych pismach, podkreśla różnorodność i jedność Bożej charyzmy. Apostoł pisze w swoim pierwszym liście do Koryntian (1 Kor 12,4): 
   
   „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Du cha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce”. 

   Bogu podoba się obdarowywanie ludzi. Ten, który bada nasze serca, wie, co możemy przyjąć, unieść i ubogacić, stosownie do naszych możliwości, potrzeb Kościoła i świata. To, dlatego Jezus podkreśla tę rzeczywistość w przypowieści o talentach (por. Mt 24,14-30). Sługami z przypowieści są wszyscy ludzie. Są oni również członkami Kościoła. Mistrz dał każdemu człowiekowi mniejszy lub większy, cenny skarb stosownie do posiadanych zdolności. Człowiek szlachetny, pracowity, dobry i rozsądny powiększa ten skarb, jakim są dary otrzymane od Mistrza, Pana. Człowiek leniwy, bojący, zły i zamknięty na Boże światło, zakopuje go. Otrzymane przez niego talenty nie owocują. Dostał je, stosownie do swych możliwości, jednak niewielka ich ilość nie wystarcza do wydania owoców. 

  Przypowieść o talentach odnosi się do wszystkich dziedzin, a zwłaszcza do członków Kościoła, Jego sług odpowiedzialnych za wypasanie swojego stada z miłością i rozeznaniem. Słudzy Kościoła otrzymali obowiązek głoszenia Bożego zbawienia oraz łaski i potrzebne talenty do wiernego ich rozpowszechniania. I tak obserwujemy jak przypowieść o talentach rozwija się w wielu ludzkich dziełach. Dobry sługa zbiera dobre owoce ze swego skarbu. Niektórzy otrzymali nawet wyjątkowe, zadziwiające dary muzyczne, plastyczne, artystyczne, sportowe, naukowe, intelektualne, dar wiary, teologii, pobożności, proroctwa, miłosierdzia, dar samego siebie itd. 

   Tak, Bóg podarował niektórym wiele ku pociesze i radości innych. A ci, którzy otrzymali te dary najczęściej rozpoznają swą małość. Dar nie pochodzi od nich samych tylko od Boga, oni zaś własnym wysiłkiem sprawiają, iż wydaje owoce. I tak wielki piosenkarz o nieporównywalnym głosie sam się dziwi wspaniałemu talentowi, który posiada. Wie doskonale, iż dar ten pochodzi od Boga, a on sam jest jedynie posłusznym narzędziem otrzymanej Bożej łaski.

    Wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy obdarowani przez Boga, nawet niektórzy niepełnosprawni. Zdarza się, że osoby autystyczne, posiadają wykraczające poza wyobrażenie zdolności matematyczne, fenomenalną pamięć, wzrok, różnorakie zdolności artystyczne itd.

    Oczywiście nie zawsze wszystko jest widoczne. Każdy skrywa często w swym sercu wiele tajemnic. Oprócz wyjątkowych przypadków każdy jest bogaty nawet przez to, co pozostaje niewidzialne dla oczu. Tym bogactwem jest pokora, miłość, modlitwa dokonujące cudów. Wyraża się ono również w chwili, gdy ludzie zajmują się czule tymi, którzy nie mają już nic, są w rozpaczy albo fizycznie czy umysłowo niepełnosprawni. W miłości Bożej, miłość bliźniego doskonale wyraża bogactwo otrzymanych talentów. 

Owoce Ducha Świętego 

   Wiemy, jakie są dary Ducha Świętego, ale często nie wiemy, jakie są Jego owoce. Te owoce są w pewnym sensie widzialną częścią otrzymanych darów. Kościół przytacza ich dwanaście: miłosierdzie, radość, pokój, cierpliwość, cierpliwość, dobroć, życzliwość, łagodność, wierność, skromność, powściągliwość, czystość. Już samo wspomnienie tych owoców jest dla nas wezwaniem do nawrócenia. Czy bowiem owoce te są naprawdę żywe: obecne w naszym życiu? Każdy powinien zbadać swoje sumienie i odpowiedzieć wiernie na Boże wezwanie. 

CNOTY KARDYNALNE I TEOLOGALNE 

  Cnota jest codzienną i trwałą dyspozycją do czynienia dobra. Człowiek cnotliwy to ten, kto dobrowolnie czyni dobro (KKK 1803, 1804). 

   Ponieważ wszyscy ludzie otrzymali od Boga najpierw życie, a następnie naturalne i nadprzyrodzone dary, wszyscy, zdolni są, zatem do praktykowania cnót: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie, jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8)

    Do codziennej dyspozycji czynienia dobra dochodzą cnoty kardynalne. Cnoty te są częścią naszej ludzkiej natury. Kościół przytacza cztery: roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie (por. 1805 do 1808; 1834). 

   Jak możemy zauważyć, istnieje silny związek pomiędzy cnotami a darami Ducha Świętego. Z łaski Ducha Świętego człowiek staje się cnotliwy. Staje się wiernym sługą, harmonijnym narzędziem Pana. 

   Tak jak mówi Katechizm (1811): „Człowiek zraniony przez grzech ma trudności w zachowaniu równowagi moralnej. Dar zbawienia dany przez Chrystusa udziela nam łaski koniecznej do wytrwałości w poszukiwaniu cnót”. Ludzkie cnoty zakorzeniają się w cnotach teologalnych, które dostosowują zdolności człowieka do Bożej natury (por. 2 P 1,4). 

   Są trzy cnoty teologalne: Wiara, nadzieja, miłość (por. 1 Kor 13,13 itd.) Można powiedzieć, że te trzy cnoty jednoczą się w Bożej harmonii. Wiara wyraża się poprzez uczynki miłości (por. Je 2,14-26) oraz nadzieję w Bogu i Jego wiecznym Królestwie. Cnoty teologalne wyrażają dwa wielkie przykazania, jakimi są Boża miłość i miłość bliźniego (por. Mt 22,37-39 itd.).

ŚWIĘTA POKORA, RÓWNOŚĆ, CZUJNOŚĆ 

   Pomimo iż wszyscy ludzie otrzymali od Boga naturalne i nadprzyrodzone łaski, równość między nimi nie jest zawsze widoczna. Jeden człowiek posiada taką czy inną łaskę, naturalne piękno, którego inni nie mają. Taka osoba wyposażona jest w większe właściwości fizyczne, intelektualne, artystyczne od innych. Ale w rzeczywistości każdy po siada coś szczególnego, dzięki czemu może wydawać wspaniałe owoce. Różnica pomiędzy ludźmi nie zmienia w żadnym wypadku faktu, iż wszyscy są równi, to znaczy zdolni i obowiązani do tych samych praw, sprawiedliwości, miłości, uznania… Biedni czy bogaci, silni czy słabi, mali czy duzi, czarni czy biali wszyscy jesteśmy równi przed Bogiem, który nie ma względu na osoby, i prosi nas abyśmy postępowali jak On (por. Pwt 10,17; Ga 2,6). Tak więc jako ludzie, którzy wiele otrzymali od Boga pozostańmy pokorni. To, dlatego Paweł Apostoł mówi (1 Kor 4,7): „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to, czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał”. 

   Tak! Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce (J 1,16). To właśnie mając tę świadomość powinniśmy zawdzięczać wszystko Bogu, którym powinniśmy żyć. 

   Co robimy z otrzymanymi talentami? Co dzieje się na przykład z proroctwem złożonym w Kościele? Jak to się dzieje, iż tak mało ludzi rozpoznaje znaki czasu i rozumie epokę, w której żyjemy? Co czynią osoby odpowiedzialne za czuwanie i prowadzenie stada? Oto czas śpieszy i noc gęstnieje nad światem, którego trwające już zniszczenie dokona się, jeśli ludzie się nie nawrócą. Jednak możemy dostrzec, iż odtąd nic nie zdoła go powstrzymać, gdyż ludzie opuścili Boga i stali się obojętni wobec światła i otrzymanych darów. Wzburzenie odszczepionych narodów nie może już nic więcej zmienić, a Kościół i świat powinni być gotowi na doświadczenie, jakie ma spaść na całą ziemię. Boży gniew grzmi nad ludźmi, którzy niszczą ziemię na wiele sposobów (por. Ap 11,18). 

   W naszym pokornym Kościele, odstępstwa wciąż trwają i stadko maleje z dnia na dzień na całym świecie. Wielu nadużyło otrzymanych łask a teraz, gdy nadchodzi doświadczenie opuszczają Boga – źródło wszelkiego dobra. Ci, którzy są wytrwali otrzymują obfitość łask, które inni zakopali i nie mają już nic. Pycha zagrażająca niektórym rozkwitającym wspólnotom rozsiała swą truciznę i błędy... Zepsute owoce ogólnego odejścia od wiary Katolickiej pojawiają się w jasny dzień. Świat zapragnął sam kierować swym życiem i pod władzą szatana prowadzi ludzkość ku chaosowi i szczytowi bałwochwalstwa… 

   Jako słudzy Boga strzeżmy wytrwale depozytu wiary i nie bójmy się dawać świadectwo. Postępujmy w łasce z Maryją u boku. Jej obecność jest nie pokonaną obroną, gdyż Bóg od początku określił, iż poprzez Nią nadejdzie zwycięstwo (por. Rdz 3,15; Ap 12). Maryja jest Matką Baranka-Zwycięzcy. Skorzystajmy z czasu łaski trwającego dziś na świecie. Całym sercem, z wiarą coraz gorliwszą schrońmy się w mocnej dłoni Pana, który nas prowadzi. Pozwólmy Duchowi Świętemu nas oświecać i nieśmy światło nadziei wszędzie dookoła nas, wiedząc, iż po bólach rodzenia nadejdzie na pewno nowy czas. Nastanie wówczas pokój, światło, sprawiedliwość, radość w miłości Bożej i ludzkiej. Błogosławieni ci, którzy ujrzą ten błogosławiony czas.

Jacques Magnan


Żródło:
Vox Domini
STELLA MARIS nr 455 str. 17